Późno w tym miesiącu pojawia się podsumowanie, ale musiałam podzielić się z Wami przepisem na sok z bzu, który już się kończy no i dużo korzystałam z ostatnich ciepłych dni. Nie do wiary, ale już praktycznie połowa września, dawno po sierpniu i powoli czas przygotowywać się na jesień. Nawet nie wiem kiedy przyszedł koniec i przyznaję, że lato w tym roku mogłoby jeszcze trochę potrwać, bo z pogodą w sierpniu było różnie, a i liści- ku mojemu przerażeniu- coraz więcej na chodnikach. Nie mam jednak więcej powodów do narzekania- koniec sierpnia był gorący i słoneczny i udało się zrealizować to co planowałam (dziękuję wszystkim tym, którzy trzymali kciuki), dlatego teraz zapraszam na podsumowanie minionego miesiąca :)
MIEJSCA
W sierpniu, kiedy tylko pogoda dopisała i zrobiło się gorąco, wybraliśmy się na spacer po bulwarach wiślanych i spędziliśmy sporo czasu na trawie, leniwie patrząc na pływające barki i kajaki no i oczywiście górujący nad wszystkim Wawel. Wisła tak jakoś zawsze na mnie pozytywnie wpływa i tym razem również było bardzo przyjemnie. Choć przyznaję, że zbyt długi pobyt nad Wisłą w taki upał skutkuje przypieczeniem na raka :)
Sporo czasu spędziliśmy też w Plantach, co było miłą przerwą od jeżdżenia po mieście i słońca, które tego dnia nieźle przygrzewało. Mnie- jak zwykle- porwała przyroda i wyśledziłam miejsce idealne z mnóstwem kwiatów. Wokół nas szybko jednak zrobiło się tłoczno, bo gdzieś niedaleko do złapania był Pokemon.
Od dłuższego czasu miałam w planach odwiedzenie słynnego już wegańskiego burgera Krowarzywa i w sierpniu wreszcie udało się tam dotrzeć. Miejsce jest dość ciekawe, praktycznie przy samym Rynku, więc nie trudno tu trafić nawet będąc w Krakowie przejazdem. Lokal serwuje nie tylko burgery, ale również koktajle, wegańskie ciasta, swoją lemoniadę, a nawet sok z pokrzywy. Wybrałam burger z ciecierzycy i bardzo mi smakowało. Kotlet z ciecierzycy nie smakował jak mięso, więc typowy mięsożerca nie byłby tu w pełni zadowolony, mi jednak bardzo podpasił. Warzywa były świeże i smaczne (w przeciwieństwie do tych serwowanych w typowych kebabach i innych fast foodach, gdzie są zwyczajnie ohydne), sos koperkowy również mi posmakował i było go całkiem sporo (a to dla mnie też ważne), dlatego śmiało polecam Wam to miejsce. A ja cieszę się, że wreszcie mogę zjeść na mieście coś zdrowego i smacznego.
DLA ZDROWIA
U mnie bywa różnie, ale jest lepiej w porównaniu z zeszłym miesiącem. Codzienna rehabilitacja w postaci ćwiczeń i wykonywania codziennych zajęć dała nodze czasami w kość, ale nie zamierzałam jej odpuszczać. Pod koniec miesiąca znów miałam duże pogorszenie, ale tym razem wisielczy nastrój przeszedł mi szybciej, bo i dość szybko zaczęłam wracać do formy. Nie ukrywam, że drażnią mnie takie sytuacje, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy, a poza tym zawsze sobie wtedy mówię, że są ludzie, którzy naprawdę mają gorzej. Mobilizuje się kiedy tylko mogę, bo muszę gdzieś czasem wybyć, a gary się same nie umyją i foty na instagram też nie zrobią ;) Poza tym planuję mały powrót do jogi (już 3 pozycje mogę zrobić!) i zobaczymy co z tego wyniknie. No i oczywiście więcej chodzenia, bo to nadal jest dla mnie najtrudniejsze.
KULINARNIE
Sierpień- jak to letni miesiąc- pełen był warzywno- owocowych dobroci. Z przepisu Ewy z bloga Fit jest git zrobiłam kaszotto na bazie kaszy jaglanej z warzywami. Zamieniłam marchewkę i groszek na cukinię i paprykę i zrobiłam w wersji wege (czyli bez mięsa) i było przepyszne! Oprócz tego były mistrzowskie śniadania, czyli pankejksy według genialnej dwuskładnikowej receptury Lifemanagerki z borówkami i malinami oraz czekoladowe smoothie bowl z mleka owsianego, awokado, brzoskwini i kakao. No i mnóstwo koktajli. Bo zdrowe jest smaczne :)
Z NATURY
Dorwałam w tym miesiącu sporo zielska i miałam ambitne plany przetwarzania je na oleje, octy, itp., ale przez ponad tydzień ciągnął się u mnie remont, a potem było korzystanie z ostatków lata i jakoś tak się nie mogłam zebrać. Aż znów zaczęłam mieć problemy naczynkowe i już nie trzeba mnie było namawiać do działania. Zrobił się olej dziurawcowy, ocet różany jako tonik i zobaczymy co jeszcze się wymyśli :)
CO NA BLOGU
- 4 przepisy na letnie smoothie
- O tworzeniu kosmetyków w domu
- Robimy ocet jabłkowy
- Naturalnie na... bezsenność
Przy okazji zachęcam do śledzenia instagrama- tam bywam najczęściej :)
___________________
I to tyle jeśli chodzi o sierpień. Na wrzesień też miałam trochę planów i część już udało się zrealizować, a z resztą zobaczymy :) A Wy? Też jesteście zadowoleni z minionego miesiąca?
Brawo za realizację planów!
OdpowiedzUsuńLubię Kraków, ma klimat, byłam tam wielokrotnie. Uwielbiam bibliotekę uniwerystecką :D
Pogoda jest piękna, jakby dalej lato!
Dziękuję :) Oby było tak pięknie jak najdłużej :)
UsuńTen burger wygląda bardzo smakowicie :) A Kraków zachwyca, zawsze! :D
OdpowiedzUsuńJest mega pyszny :)
UsuńU mnie akurat sierpień nie był zbyt udany pod względem realizacji obranych celów.
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie było ciekawie. Mam nadzieje, że z rehabilitacją i jej efektami będzie coraz lepiej.
Udanego września! :)
Dzięki i wzajemnie! :)
UsuńFajne podsumowanie :) ejj czarny bez mam nadzieję jeszcze dorwać! poza tym to na wrzesień mam tyle planów, że głowa mała i nawet w nocy mi się śni ich realizacja :D jak będzie to się okaże...
OdpowiedzUsuńJa już bzu nie widuję, w tym roku szybciej zawitała jesień i przyrodzie się wszystko pomieszało. Trzymam kciuki za wrześniowe plany :)
UsuńTeż chcę zjeść tego burgera :) ale nim ja tam dojdę to zamkną lokal :)
OdpowiedzUsuńCzynny do 22, więc a nuż... :D
UsuńZe dwa lata mnie w Krakowie nie było - a szkoda, bo lubię pochodzić sobie po Starówce, zjeść tego obwarzanka (który ponoć jest niezjadliwy :P), popatrzeć na Wawel...
OdpowiedzUsuńMuszę zawitać do Krowarzywa, żeby sprawdzić, czy faktycznie jest o co robić tyle szumu :P
Dziękuję za miłe słowa! ;)
OdpowiedzUsuńLubię siedzieć nad Wisłą, w sumie nad jakąkolwiek wodą, uspokaja mnie to :) A i do Krowarzywa się wybieram i dojść nie mogę :D
Ehhh my nie chcemy żegnać lata :/ Jesień to dla nas najmniej lubiana pora roku i jakoś musimy ją przetrwać :) Byleby tylko nie zgubić formy i popaść w jesienną chandrę :P
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo apetyczny miesiąc, no i życzymy dużo, dużo zdrówka! :*
Mam podobnie- brzydka pogoda i liście lecące z drzew nie wprawiają mnie w pozytywny nastrój, ale liczę, że w tym roku jakoś przeżyję :) Dzięki ;*
Usuń