Majowy mix


Maj był najbardziej szalonym miesiącem tego roku. Nowe kosmetyki, spotkania, nauka, poszukiwanie pracy, spacery, ziółka, zakwasy tysiąclecia, a to wszystko w pięknej, majowej atmosferze. Zaparzcie sobie herbatę ziołową albo wrzućcie cytrynę do wody, rozsiądźcie się wygodnie i czytajcie, bo jest co :)


KULINARNIE 

Cały rok czekałam na rzodkiewkę i sałatę z działki. Naprawdę. Te ze sklepu są zwyczajnie gorzkie i niedobre, dlatego już od 2 lat jem sezonowo, czyli sałata i rzodkiewka tylko w maju. Po całorocznym oczekiwaniu smakują wyśmienicie, a repertuar na kanapki przestał być nudny. Dodatkowo nareszcie mam świeży lubczyk, który jest przepyszny!


MIEJSCA

Początek majowego weekendu był bardzo aktywny. Najpierw spacery w kwitnących Plantach i po krakowskim rynku, a potem ponowna wizyta w Krowarzywie. Skorzystałam z oferty 'burger miesiąca', a był nim burger z kaszą pęczak, czosnkiem niedźwiedzim i siemieniem. Ponownie mogę polecić ten lokal: świeżo, pysznie i cenowo też w porządku.





W NATURZE 

Maj to cudowny miesiąc, bo właśnie wtedy kwitną moje ulubione kwiaty, czyli bzy lilaki, a oprócz nich kwitną kasztanowce i głóg. Spacerów nie było końca, musiałam się nacieszyć kwiatami, które ponownie zobaczę dopiero za rok. Nie wiem jak to się dzieje, ale w naturze się odstresowuję, mniej mnie bolą nogi i czuję się jakbym dostawała w pakiecie mnóstwo endorfin, energii i wszystkiego, co najlepsze. Wiosna jest cudowna, nawet kiedy bywa tak, że termometr wskazuje tylko kilka stopni. Na szczęście, w połowie miesiąca zrobiło się naprawdę ciepło :)






DLA ZDROWIA 

W tym miesiącu zrobiłam kawał dobrej roboty. Trenowałam jogę, jeździłam na rowerze i codziennie chodziłam na spacery albo załatwiałam sprawy. Efekty? Jestem bardziej rozciągnięta, nogi znowu trochę urosły, nauczyłam się chodzić normalnie i szybko, i już nie chodzę żółwim tempem. Nie wiem jak ja wytrzymałam tyle czasu na wózku, ale na szczęście wózek porasta pajęczynami w piwnicy, a ja korzystam z własnych nóg. Oczywiście nie obyło się bez zakwasów i wpadek w postaci naciągniętego więzadła stopy, przez co na kilka dni musiałam trochę zwolnić, ale ostatecznie chodzę i się nie daję! Na osiedlu stałam się znana i teraz wszyscy pytają mnie jak udało mi się wstać z wózka i co mogę polecić chorym krewnym. Może zostanę trenerem personalnym? ;)




DLA URODY 

Wreszcie udało mi się zrealizować wszystkie wymyślone receptury, przygotować prawie wszystkie etykietki- i tak w maju doczekałam się własnych kosmetyków na półce. Gdyby ktoś mi powiedział, że tyle się z tym zejdzie to bym nie uwierzyła, a jednak. Sprawy do załatwienia, naciągnięte więzadła i opóźnienia u dostawcy trochę mnie zwolniły, ale co się odwlecze... Powstał przyjemny płyn do higieny intymnej, który spełnił moje oczekiwania w 100%. Do tego stworzyłam mineralny krem niedoskonały, bo trochę za gęsty, ale idealnie chroniący mnie przed słońcem i nie pozostawiający na skórze tłustego filmu. No i kolejne mydło- tym razem czarne Savon Noir. I wiem, że pewnie uznacie teraz, że zero we mnie skromności, ale muszę się pochwalić: moje mydełko jest o wiele bardziej mięciutkie i o niebo lepiej się rozsmarowuje na twarzy, niż to sklepowe. Moja cera jest mega wrażliwa i wymagająca, ale polubiła się od razu z moim czarnym mydłem. Chce ktoś spróbować? :) Wciągnęłam się w to mydlenie i najchętniej codziennie bym coś mydliła, ale cóż, nie samym mydłem żyje człowiek ;) Zainteresowanych testowaniem zapraszam do pisania do mnie na naturalnie.kontakt@gmail.com

Pod koniec maja zaczęłam również znajdować choć jeden wieczór w tygodniu na domowe SPA dla siebie. Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale wbrew pozorom jak człowiek robi kosmetyki i inne rzeczy, to w końcu nie znajduje już czasu na coś więcej, jak tylko umycie się i wklepanie z rana kremu z filtrem UV. Mam nadzieję, że w czerwcu również uda mi się wygospodarować choć jeden wieczór w tygodniu na relaks w własnoręcznie zrobionych kosmetykach.




TROCHĘ LITERATURY 

Bałam się, że w tym miesiącu w natłoku spraw nie uda mi się znaleźć chwili na czytanie, na szczęście się myliłam. Najpierw sięgnęłam po kolejną książkę Petera Wohlebbena 'Duchowe życie zwierząt'. Nie wciągnęłam się w nią tak, jak w 'Sekretne życie drzew', mimo to znalazłam w niej sporo ciekawostek o zwierzętach, o których nie miałam pojęcia. Kolejną pozycją była głośna parę miesięcy temu książka Charlotte Cho 'Sekrety urody Koreanek'. Niby nic odkrywczego, a jednak dzięki tej lekturze wzięłam się za porządną pielęgnację twarzy i już widzę pierwsze efekty.


CO NA BLOGU 

W tym miesiącu na blogu pojawiły się wpisy o skrzypie polnym i lubczyku, porady dla początkujących w robieniu kosmetyków no i świętowaliśmy 2 urodziny bloga. Waszym największym uznaniem cieszył się post urodzinowy. Przy okazji chciałabym Wam podziękować za wszystkie ciepłe słowa. Miło mi, że doceniacie moją pracę i jestem dla Was inspiracją do działania. Nawet nie wiecie jak to motywuje!  A jeżeli jakiś wpis uszedł Waszej uwadze, to zachęcam do klikania w poniższe linki:


CO W SIECI 

Na półkach coraz więcej książkowych nowości z recepturami na domowe kosmetyki, o czym miałam okazję dowiedzieć się dzięki śledzeniu blogów. U Agnieszki pojawiła się recenzja książki Raisy Ruder 'Sekrety urody babuszki' w której zebrane zostały babcine przepisy i porady na domowe kosmetyki zrobione z produktów, które znajdziecie chociażby w kuchni. Zaś u Marzeny możecie przeczytać o 'Różanych przepisach' Małgorzaty Kalemby- Drożdż, nowej pozycji blogerki znanej z bloga pinkcake. W książce zostały zebrane receptury kulinarne i urodowe z wykorzystaniem róż. Brzmi wspaniale!

__________

Nie ukrywam, że będę tęsknić za lilakami, ale w czerwcu czekają na mnie truskawki, czarny bez, jaśminowce... Tyle szczęścia! Niestety, czeka mnie również mnóstwo innych zadań: ogarnianie remontu, zakupy, przeprowadzka, a do tego praca na cały etat. Mam nadzieję, że uda mi się na wszystko znaleźć czas i nie dam Wam o sobie zapomnieć :)

14 komentarzy:

  1. Pięknie i kolorowo :) Cudowne kolory wiosny :) Wyglądasz wspaniale! Chciałabym mieć takie włosy :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że tak dobrze Ci idzie chodzenie, a już rower, to ho ho! Szacun i wielkie wow, oraz czapki z głów :)
    Co do oferty, podeślij, poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że tak uważasz :) Ofertę podeślę może jutro, teraz tyle się dzieje, że ledwo wyrabiam na zakrętach...

      Usuń
  3. Czarne mydło przetestowane - polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pozytywny post! Do tego również czekałam na rzodkiewkę cały rok :) Kiedyś za nią nie przepadałam, teraz codziennie w kanapkach ląduje :) Ogromnie się cieszę z Twoich postępów i oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszymy, że wózek już mogłaś wywieźć do piwnicy! Trzymaj tak dalej kochanie! Niech Cię nóżki poniosą jak najdalej :*

    Narobiłaś nam apetytu na burgery xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziewczyny :* Burgery z Krowarzywy zawsze są dobre :)

      Usuń
  6. Oj maj był cudowny - kiedy już natura ożyła wszystko stało się piękniejsze.. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Udany miesiąc :)
    Ten burger z kaszą pęczak brzmi świetnie, szkoda, że jeszcze na takiego nie trafiłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za polecenie wpisu :* Maj był u mnie również bardzo intensywny, z resztą podobnie jak i początek czerwca.
    Ciesze się, że z nogami wszystko w porządku. Trener personalny? Czemu nie!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Naturalnie i zdrowo , Blogger