Ostatnio cierpię na brak czasu. Robienie kosmetyków i etykietek, ogarnianie zamówień, praktyczna nauka masażu, nauka anatomii, zgłebianie tajnik modelowania grafik 3D, praca na cały etat, pisanie postów na bloga, dopinanie na ostatni guzik spraw remontowych, jeżdżenie po salonach meblowych... Dzieje się tego naprawdę dużo i brakuje mi czasu dla siebie. Myślę, że wiele z Was również boryka się z podobnym problemem, bo dzieci, praca, itd. Pod koniec maja postanowiłam jednak przeciwdziałać narzekaniu na wieczny brak czasu i zorganizowałam się tak, by dbanie o siebie nie ograniczało się do codziennego mycia ciała, włosów i wklepywania kremu z filtrem. Wiosną moja cera nie ma lekko, bo słońce dodatkowo osłabia moje naczynka i zwykłe umycie twarzy i użycie toniku przestaje wystarczać. Założę się, że każda z Was znalazłaby teraz choć jeden powód, dla którego warto byłoby znaleźć chwilę wolną. Ja zaczęłam od znalezienia jednego wieczoru w tygodniu na porządne, domowe i naturalne SPA, bez pośpiechu i zegarka w ręku. I tak w mojej głowie zrodził się projekt na domowe SPA, w którym udział może wziąć każda z Was, do czego zresztą gorąco Was namawiam. Wystarczy dobrze się zorganizować i założę się, że każdej z Was uda się znaleźć od 20 minut do godziny dla siebie.
Projekt domowe SPA
Ma trzy główne założenia:
- odbywa się minimum raz w tygodniu- chyba, że ma się więcej czasu, ale raz na tydzień to absolutne minimum, bez żadnych wymówek,
- wykorzystujemy do niego tylko naturalne kosmetyki. Mogą być kupne, jeśli czasu jest naprawdę niewiele, ale mogą to być również kosmetyki zrobione samemu. Polecam uwzględnić to, co pojawia się sezonowo, czyli wszelkie zioła, kwiaty czy owoce, które są bogatym źródłem antyoksydantów, witamin i minerałów, i które mogą stanowić podstawę maseczki, toniku czy peelingu. W czerwcu, w celach urodowych polecam wykorzystać pokrzywę, kwiaty czarnego bzu, rumianek, chabry, mietę, melisę, tymianek. Jeśli chodzi o kwiaty- czerwiec to okres kwitnienia piwonii, róż i jaśminowców, które z powodzeniem można wrzucić do kąpieli lub peelingu. Z owoców- w czerwcu królują truskawki oraz pojawiają się pierwsze letnie maliny. Sami przyznacie, że jest w czym wybierać.
- liczy się relaks i spokój ducha. Polecam wyłączyć telefon, chwilowo odłożyć na bok sprawy dnia codziennego i zmartwienia, i w pełni się zrelaksować. Robienie wszystkiego na wyścigi w połączeniu ze stresem, że jeszcze mamy tyyyle do zrobienia, a tu sobie bezczelnie pozwoliliśmy na pół godziny peelingu i maseczki, z pewnością odbierze nam radość z takiego wieczoru.
Aby sumiennie wywiązywać się z obiecanych sobie wieczorków dla siebie- już kilka dni temu wystartowałam na swoim Instagramie z projektem oznaczonym hashtagiem #projektdomowespa oraz na fanpage' u. Co tydzień będę wrzucać dowody odbywających się SPA, z których możecie zaczerpnąć inspiracje, dlatego namawiam Was do śledzenia na bieżąco mojego Instagrama i Facebooka. Gorąco zachęcam Was również do aktywnego udziału w przedsięwzięciu. Wrzucajcie zdjęcia na Instagram oznaczone hashtagiem
#projektdomowespa, podsumowujcie akcję na swoich blogach i dajcie znać czy rzeczywiście udało Wam się. Jestem bardzo ciekawa jak taki wieczór wyglądałby w Waszym wydaniu i co byłoby u Was motywem przewodnim.
Mój pierwszy wieczór SPA, to jak widzicie u góry, maseczka z zielonej glinki z wodnym odwarem z kwiatów bzu lilaka plus kilka kropli olejku z dzikiej róży. Przygotowanie, nałożenie i zmycie zajęło mi pół godziny. Efekt? Zwężone pory, brak widocznych zaskórników, ładny kolor cery i niesamowite wygładzenie. Kolejne SPA to wymyślony przeze mnie peeling owsiano- bzowo- jaśminowy z suszonych kwiatów bzu czarnego, płatków owsianych, odrobiny białej glinki i wodnego wyciągu z kwiatów bzu i jasminów.
Kto ma ochotę na przyłączenie się do projektu? :)
#projektdomowespa, podsumowujcie akcję na swoich blogach i dajcie znać czy rzeczywiście udało Wam się. Jestem bardzo ciekawa jak taki wieczór wyglądałby w Waszym wydaniu i co byłoby u Was motywem przewodnim.
Mój pierwszy wieczór SPA, to jak widzicie u góry, maseczka z zielonej glinki z wodnym odwarem z kwiatów bzu lilaka plus kilka kropli olejku z dzikiej róży. Przygotowanie, nałożenie i zmycie zajęło mi pół godziny. Efekt? Zwężone pory, brak widocznych zaskórników, ładny kolor cery i niesamowite wygładzenie. Kolejne SPA to wymyślony przeze mnie peeling owsiano- bzowo- jaśminowy z suszonych kwiatów bzu czarnego, płatków owsianych, odrobiny białej glinki i wodnego wyciągu z kwiatów bzu i jasminów.
____________
Kto ma ochotę na przyłączenie się do projektu? :)
Love the pics. SO pretty :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i niesamowity relaks dla duszy i ciała. Zawsze planuję, że przynajmniej raz w tygodniu dam sobie chwilę na taką przyjemność, ale niestety czasu brak... Ale obiecuję poprawę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie przyłącz się do projektu i koniecznie daj znać :)
UsuńUwielbiam domowe SPA:)
OdpowiedzUsuńMoje SPA to codzienne rytuały pielęgnacyjne :)
OdpowiedzUsuńTaka chwila dla siebie potrafi naprawdę uspokoić umysł i się zrelaksować po ciężkim dniu/tygodniu :)
OdpowiedzUsuńRelaks i chwila dla siebie są bardzo ważne, tylko czasem naprawdę ciężko tę chwilę znaleźć. U mnie też ostatnio masa obowiązków i z wolnym czasem bywa różnie :/
OdpowiedzUsuńMoże uda się wygospodarować te pół godziny na weekendzie?
UsuńBardzo zaniedbuję moje SPA - bo jedynie na co mam energię po tygodniu pracy to po kąpieli wklepać krem na buzie i balsam do ciała. A przydałaby się odrobina relaksu :) Mogłabym chociaż na jakąś maseczkę się pokusić, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńWyłączenie telefonu to niby nic takiego, a robi wielką różnicę :) Kiedyś zapomniałam wziąć go ze sobą do koleżanki i w życiu się tak nie zrelaksowałam :) Dobrze, że o tym wspomniałaś :)
OdpowiedzUsuńOj jaśminu to i do wazonu bym narwała - ale nawet nie wiem gdzie tu koło mnie w blokowisku rośnie :(
OdpowiedzUsuń