Listopadowy mix


Najmniej lubiany przeze mnie miesiąc za nami i muszę przyznać, że nie było tak źle. Udało się jeszcze odbyć parę spacerów w słońcu i kolorowych liściach, miałam więcej czasu na czytanie książek i pisanie i ostatecznie ominęła mnie jesienna chandra. Raczej łapię się za głowę patrząc jak ucieka czas, bo zaraz będą święta, potem będziemy świętować nowy rok i nagle zrobię się znowu rok starsza! Też macie wrażenie, że czas ciągle przyśpiesza? A tymczasem zapraszam na listopadowy mix :)



W NATURZE

Obawiałam się, że listopad przywita mnie łysymi drzewami, ale spotkała mnie miła niespodzianka. Było jeszcze sporo klimatu pięknej, złotej jesieni, dlatego nie odmówiłam sobie kilku spacerów. Niestety normy zanieczyszczenia powietrza coraz częściej są przekroczone, więc będzie mi ich brakować.







KULINARNIE

Jesienią obowiązkowo zupy. Dyniowa, pomidorowa, rosół... Z dodatkiem rozgrzewających przypraw i aromatycznych ziół wybornie smakują, a do tego rozgrzewają w zimne dni, wzmacniają i dają energii.




DLA URODY

Moja skóra poczuła pierwsze zimne dni i od razu zrobiła się sucha, ale nie na długo. Wkroczyło masło kakaowe i waniliowe, które oprócz ładnego zapachu, porządnie natłuściły skórę rąk i nóg i nadały im niesamowitą gładkość. Oprócz masełek stale używam swojego serum do twarzy i jestem bardzo zadowolona z efektów. Cera jest gładka, koloryt wyrównany, a niedoskonałości praktycznie brak. W listopadzie wzięło mnie również na lawendę, jako że szykowałam sporo paczek z lawendowymi kosmetykami. Lawendowy peeling to mój ulubieniec razem z masłem kakaowym i waniliowym oraz moim serum.





DLA ZDROWIA

Właśnie minęła rocznica od chwili, kiedy wreszcie moja rehabilitacja ruszyła i parłam ciągle do przodu. Nie do wiary, że minął ledwie rok! Wydaje mi się, jakbym chodziła już od co najmniej kilku lat. Aktualnie pogoda nie sprzyja pieszym wędrówkom, ale w miarę możliwości staram się być aktywna. Jeżdzę na rowerze stacjonarnym, unikam jeżdżenia windą w pracy, czasem spaceruję i od czasu do czasu wychodzę potańczyć. Niestety, złapałam lenia na ćwiczenia i nie wiem kiedy mi wreszcie przejdzie.


TROCHĘ LITERATURY

W tym miesiącu udało się przeczytać 3 książki. Po raz pierwszy sięgnęłam po kryminały Maxime' a Chattam i spotkała mnie miła niespodzianka. Pierwszy tom z Trylogii Zła, czyli Otchłań Zła wciągnął mnie tak, że zarwałam trochę nocy. Aktualnie czytam drugą część i jestem równie wkręcona. Oprócz tego sięgnęłam po Groteskę autorstwa Natsuo Kirino, ale ta pozycja mnie nie porwała.



Oprócz literatury, dużo czasu w tym miesiącu spędziłam na Netflixie. Polecam poruszający 7- odcinkowy dokument The keepers o niewyjaśnionym morderstwie zakonnicy z 1969 r. i powiązaną z nią skandaliczną działalnością księdza. Dokument naprawdę wciąga i wstrząsa. Mam nadzieję, że kiedyś prawda ujrzy światło dzienne. Oprócz tego oglądałam serial oparty na faktach Mindhunter o agencie FBI, który w latach 70- tych stał się pierwszym w historii profilerem morderców. Dla ludzi o mocnych nerwach.


CO NA BLOGU

W listopadzie pisałam jak szalona. Przyszło mi do głowy sporo nowych pomysłów na posty i mam nadzieję, że nowe tematy które aktualnie przygotowuję, zainteresują Was. Tymczasem na blogu mogliście przeczytać 3 nowe wpisy:

Najpierw dokończyłam cykl jak mieć idealną cerę, w którym zwracałam uwagę przede wszystkim na czynniki zewnętrzne poza pielęgnacją.

Następnie pojawił się wpis historyczny o najbardziej niebezpiecznych kosmetykach w historii. Rtęć i ołów w kremie i pudrze, depilacja wapnem niegaszonym, arsenem i sodą kaustyczną (tak, tą która jest w Krecie) albo promieniowaniem rentgenowskim oraz wiele innych przerażających kosmetycznych składników- to wszystko zebrałam właśnie w tym wpisie.

W kolejnym wpisie zachęcałam do jedzenia zup, w końcu pora roku jak najbardziej sprzyjająca i namawiałam do przygotowania prawdziwej zupy.

Największą popularnością cieszył się post o niebezpiecznych kosmetykach.


CO W SIECI

Wraz z nastaniem porządnego zimna, wrócił problem smogu, o którym w swoim filmiku na youtube dobrze opowiada SciFun- mnie znany z wciągających filmików o fizyce. Najbardziej przeraził mnie jednak nie sam filmik, bo już doskonale wiem, jak smog wpływa na nasz organizm, ale liczne komentarze pojawiające się pod nim. Pomijam już hejt i wiadro pomyj, które zostały wylane na youtubera (swoją drogą założę się, że większość hejterów swoją wiedzą nie dorasta mu do pięt), bardziej przeraża mnie obrona ludzi, którzy spalają najgorszy węgiel i śmieci. Nie rozumiem, dlaczego ludzie nadal bronią się, że nie stać ich na ogrzanie ogromnego domu, jakby to miało w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać ich zachowanie. Mnie też by nie było stać, dlatego mieszkam w bloku i nie truję siebie, bliskich i innych ludzi wokół. Dopóki ludzie nie zaczną korzystać z dofinansowań na piece nowszej generacji i nie przestaną budować 400 metrowych pałaców, na których ogrzanie potem ich nie stać- problem nigdy nie zniknie. Polecam obejrzenie filmiku.

___________

Za 3 tygodnie święta (!), a potem Nowy Rok. Mam nadzieję, że uda mi się nie przegapić świątecznego klimatu :) 

9 komentarzy:

  1. We Wrocławiu już od początku listopada drzewa straszą samymi badylami, aż spacerować się mniej chce. Ale plusy są takie, że w tym czasie jadłabym jak najwięcej rozgrzewających zup i z herbatą się nie rozstawała.
    Fajnie, że w listopadzie udało Ci się tyle napisać. U mnie coś różnie teraz bywa z weną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze raz gratuluję postępów w chodzeniu i wytrwałości :)
    Nie wiem czemu wszyscy nie lubią listopada, dla mnie ten miesiąc też ma swój urok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna złota jesień :) Aż miło popatrzeć na te zdjęcia <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nam też najmniej lubiany miesiąc minął naprawdę przyjemnie. Pewnie dlatego, że zaczęłam w tym miesiącu pracę, którą po prostu kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także w listopadzie jadłam dużo zup, to jedne z moich ulubionych dań na jesień :) No i cieszę się, że listopad minął, grudzień lubię dużo bardziej i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze poczuć klimat świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne jesienne zdjęcia.Moje ulubione zupy.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama nie wiem jak to się stało, że mamy już grudzień. Czas leci niezwykle szybko. Do listopada nic nie mam, ale zdecydowanie wolę atmosfera grudnia i świąteczny klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja sama miałabym ochotę na masło kakaowe i waniliowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawe, lubię czytać tego typu wpisy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Naturalnie i zdrowo , Blogger