Sierpniowy mix



Sierpień mignął tak szybko, że aż się przeraziłam. Nadejście września to już nie żarty, tegoroczne lato dobiega końca i nie ukrywam, że jak co roku ta perspektywa trochę mnie przeraża. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie wykorzystałam ostatniego letniego czasu. W tym miesiącu pochłonęło mnie urządzanie mieszkania i balkonu, praca, pisanie nowych postów, czytanie, wyjazdy... Działo się wszystkiego po trochu, dlatego zapraszam do lektury :)

KULINARNIE

W sierpniu zajadałam się borówkami i malinami, zarówno w domowych jogurtach z płatkami owsianymi, jak i z bananowymi pankejkami. Oprócz tego nadal królowały działkowe warzywa: ogórki, pomidory, papryki, fasolka szparagowa, bazylia... To nigdy mi się nie znudzi :)






W NATURZE

Natury nie mogło zabraknąć i w tym miesiącu. Pięć minut drogi od domu mam duży i co najważniejsze- dziki park, w którym miejscami można poczuć się jak w lesie. Uwielbiam dreptać bosymi stopami po miękkim mchu, ćwiczyć jogę na kocu pomiędzy drzewami, wciągać zapach iglaków i obserwować przemykające obok wiewiórki. Nie ma nic lepszego od wieczornego spaceru we dwoje wśród ciszy i drzew po zabieganym dniu.







Oprócz parku, tuż za rogiem mam jeziorko z kaczkami i łabędziami, gdzie lubię wypoczywać po pracy. Nic mnie tak nie regeneruje po całym dniu, jak morze zielonych drzew odbijających się w tafli wody, lekki wiatr i kaczki i łabędzie, które chętnie podpływają na brzeg.



W sierpniu miałam tydzień urlopu, więc to była doskonała okazja, by wyskoczyć gdzieś w dzicz naładować akumulatory. Wybór padł na lubelszczyznę. Wydeptałam kilometry na dzikich łąkach i stawach, nazbierałam ziół i spędziłam cały dzień na działkowym grillu. Aż żal było opuszczać tę sielską krainę.






MIEJSCA

W weekend wybraliśmy się do Warszawy, w której- wstyd się przyznać- ale do tej pory byłam tylko przejazdem. Niestety, Warszawa przywitała nas ulewami i z planów zwiedzania były nici. Z samochodu udało się jedynie zobaczyć Sejm i siedzibę premiera, i żeby nie zmarnować czasu wybraliśmy się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Muszę przyznać, że wizyta w muzeum na długo zostaje w pamięci i daje do myślenia. Mnóstwo zdjęć, pamiątek cywilów i Powstańców, dokładne opisy poszczególnych dni Powstania na kalendarzowych kartkach, fragmenty ruin budynków, krótkie filmy i projekcja w 3D przelotu samolotem nad zrujnowaną Warszawą- to wszystko robi wrażenie i warto poświęcić choć 2 godziny (choć przydałoby się ze 4) na dokładne zapoznanie się z bolesną historią naszego kraju i ludzi, którzy Powstania nie przeżyli.




DLA URODY

W ramach projektu domowe spa w tym miesiącu królowała super maseczka, która stała się hitem. Do jej wykonania zainspirowały mnie dziewczyny z bloga PiggypegDo przygotowania maseczki wystarczą: 1 łyżeczka zmielonych płatków owsianych, 1/2 łyżeczki białej glinki, 1/2 łyżeczki miodu, kilka kropel olejku z dzikiej róży i 1 łyżeczka hydrolatu z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Maseczka wychodzi za parę groszy, a efekty widać na pierwszy rzut oka: skóra jest miękka i wygładzona, a pory dobrze oczyszczone i zwężone.


Przy okazji odkryłam jak cudownie na skórę działa hydrolat z kwiatów gorzkiej pomarańczy i od końca lipca używam tylko jego jako tonik. Jestem mega pozytywnie zaskoczona stanem mojej cery i mogę śmiało powiedzieć, że już niedaleko do upragnionego ideału. Nie poprzestaję jednak z produkcją moich własnych toników ze skoncentrowanymi wyciągami roślinnymi. Moja mama jest zakochana w moim toniku z kwiatów czarnego bzu, tak jak ja w wodzie pomarańczowej ;)


TROCHĘ LITERATURY

Nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, udało mi się jednak wygospodarować parę wieczorów na lekturę. Sięgnęłam po książkę 'Skin coach' Bożeny Społowicz i przyznam, że się zawiodłam. Zacznę od tego, że nasza autorka już na początku nazywa się jedyną skin coach, a jej ochy i achy na temat własnej osoby zaczęły mi działać na nerwy. Dałam jednak szansę książce i przeczytałam ją do końca. Wnioski? Książka ma naprawdę sporo niedociągnięć. Autorka wiele razy zachęca do jakiś działań, po czym nakazuje je przerwać nie wyjaśniając dlaczego, jak chociażby poleca mycie twarzy mydłem, ale po 3 miesiącach każe je bezwzględnie odstawić nie dając żadnych powodów. Twierdzi, że cera mieszana nie istnieje, a witaminy D w żaden w sposób nie da się dostarczyć w pożywieniu. Co więcej, poleca tworzyć własne kosmetyki, jak chociażby peeling czy balsam do ciała i w książce podaje kilka przepisów, ale zaraz twierdzi, że kremu w domu nie powinno się robić, bo to już zbyt ryzykowne i lepiej taki produkt kupić. Zastanawiam się czym różni się produkcja kremu od balsamu, bo jak dla mnie niczym szczególnym. W obydwu przypadkach należy zachować odpowiednią higienę, a sprzęty i opakowania dokładnie wyczyścić i wyparzyć. Jednak największym grzechem było polecanie naturalnej pielęgnacji i krytyka chemii, po czym autorka podała listę kosmetyków, które poleca, i które- jak się po mojej analizie okazało- pełne są chemii, którą sama wcześniej odradzała. Zdecydowanie nie polecam.

Kolejną lekturą- zdecydowanie o wiele ciekawszą i bardziej wciągającą- była ostatnia 11 część kryminalnych przygód Harry'ego Hole, czyli Pragnienie autorstwa Jo Nesbø. Nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie znalazłam chwili na tę pozycję, zwłaszcza, że Nesbø to świetny pisarz, a jego cykl o Harrym to prawdziwy majstersztyk, w końcu jednak się udało i tym razem się nie zawiodłam. Książka wciąga od pierwszych chwil i jedyne co mnie wkurzało to fakt, że nie mogłam jej wciągnąć w 2 dni.


ZIOŁOWO

W tym miesiącu nazbierałam sporo nawłoci, ponieważ jest ona bogata w antyoksydanty i rutynę, która wspomaga cerę naczynkową. Nawłoć pięknie wymacerowała się w occie jabłkowym i glicerynie, więc teraz czas na zrobienie nawłociowego toniku do twarzy :)


Nazbierałam również sporo nagietka i zalałam go olejem roślinnym. W planach miał powstać olejek nagietkowy do podrażnień i demakijażu, ale niestety coś poszło nie tak, kwiaty ściemniały i musiałam wyrzucić całą partię. Świeże zioła są bardzo kapryśne.


CO NA BLOGU

W sierpniu na blogu pojawiły się 3 wpisy:

Najpierw pojawił się bardzo osobisty wpis o mojej chorobie i walce, dzięki której wróciłam do całkowitej sprawności. Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za wszystkie pozytywne wiadomości, które dostałam. Dziękuję moim stałym czytelnikom za wsparcie przez okres trwania choroby i za aktualne ciepłe słowa :*

Kolejnym wpisem był zbiór praktycznych informacji na temat krwawnika, czyli zioła, które w Polsce rośnie dosłownie wszędzie, a które jest kompletnie niedoceniane, choć ma tak wiele pozytywnych właściwości na nasz organizm. Jeśli jeszcze nie wiecie co oferuje krwawnik to koniecznie odsyłam do publikacji.

Ostatni post został opublikowany w ramach akcji odkrywamy blogosferę- poszerzamy czytelnicze horyzonty. Przyznam, że włożyłam sporo pracy w znalezienie interesujących blogów i ich ciekawe przedstawienie, ale opłacało się. W akcji wzięło udział sporo blogerów, dzięki czemu zaczęłam odkrywać całą masę inspirujących miejsc. Jedyny minus jest taki, że brakuje czasu na przejrzenie wszystkich treści.


CO W SIECI

Dziewczyny z bloga Piggy Peg napisały wszystko, co powinniśmy wiedzieć o certyfikatach naturalnych kosmetyków. Warto wiedzieć, co kryje produkt, który ma dany certyfikat.
Poza tym polecam blogi, które znalazły się w mojej trójce w ostatnim poście- bardzo interesujące miejsca w sieci.

________

I to by było na tyle w sierpniu. We wrześniu planuję pospędzać trochę czasu z kocem, herbatą i książką (na balkonie jak się da), spacerować i mentalnie przygotowywać na nadejście jesieni.

5 komentarzy:

  1. My w sierpniu zjadłyśmy chyba z tonę pomidorów, ogórków i buraków :D We wrześniu za to będzie mnóstwo dyni pod każdą postacią na słodko i wytrawnie :D Ciekawe czy wrzesień tak samo szybko minie jak sierpień :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne jeziorko☺ A ja się cieszę na jesień ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiewiórka i gołąbek - urzekło mnie to zdjęcie. To cudowna zapowiedź zbliżającej się jesieni. Piękne zdjęcia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację w sierpniu się działo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia, piękny czas. Pozdrawiam cieplutko kochana :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Naturalnie i zdrowo , Blogger