To już dwa lata od kiedy postawiłam na naturalne kosmetyki i minimalizm w pielęgnacji skóry. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało! Kiedy w zeszłym roku pisałam roczne podsumowanie, nawet nie przypuszczałam, że tak Was zainteresuję tym tematem. A jednak- post ten należy do 10 najchętniej czytanych wpisów na blogu. Dlatego w tym roku postanowiłam zrobić tu kolejne podsumowanie i podzielić się z Wami nowinkami z cyklu minimalistycznej, naturalnej pielęgnacji.
Twarz
MYCIE
W tym temacie trochę się pozmieniało. Znalazłam wreszcie kosmetyk idealny, czyli czarne mydło Savon noir, które powstaje na bazie wodorotlenku potasu, wody, oliwy i czarnych oliwek. Mydło idealnie oczyszcza moją twarz. Ma lekkie działanie peelingujące, dlatego świetnie radzi sobie z zaskórnikami. Zmniejsza widoczność porów i niesamowicie wygładza cerę. Polecam!
Jako tonik największe branie ostatnimi czasy ma u mnie własnoręcznie wykonany tonik różany na bazie wody i octu różanego (też robionego przeze mnie). Jestem z niego zadowolona, ponieważ zmniejsza widoczność porów i hamuje powstawanie nowych zaskórników. Czasem wymieniam go na tonik aloesowy, który świetnie wygładza lub hibiskusowy, który delikatnie napina skórę.
NAWILŻANIE
Kiedy potrzebuję delikatnego nawilżenia, nadal sięgam po olej arganowy i wciąż wspaniale spełnia swoje zadanie. Kiedy zaś skóra jest mocno przesuszona- wybieram masło shea, które tworzy na skórze dobrą ochronę przed mrozem, fajnie wygładza i nie zapycha. Działają tak dobrze, że nie mogę się zabrać za zrobienie kremu ;) Miałam też okazję przetestować olej z baobabu i również oceniam na plus.
MASECZKA
Przyznaję, że w tej kwestii mocno się opuściłam. Czarne mydło i różany tonik tak dobrze na mnie działają, że zwyczajnie mi się nie chce. A kiedy mnie natchnie na coś więcej- sięgam po białą glinkę (tę w proszku, nigdy z płachty z masą chemii!) i łączę ją z wodą i olejkiem arganowym. Glinka fajnie oczyszcza skórę i wyrównuje jej koloryt.
KOLOROWA KOSMETYKA
Przez ten rok poszłam o krok dalej i zaczęłam robić swój tusz do rzęs. Skorzystałam z przepisu Ewy z Zielonego Zagonka i teraz barwię rzęsy węglem aktywnym z dodatkiem żółtka i olejku lawendowego. Nie muszę już się obawiać, że nakładam na oczy parafinę i inną chemię, a tusz robi się w kilka minut.
Sama robię również pomadkę ochronną na bazie wosku pszczelego i naturalnych olejków i maseł.
Ciało
MYCIE Tu nic się nie zmieniło- Aleppo nadal rządzi. To mydło na bazie oliwy i oleju laurowego świetnie myje i pozostawia skórę gładką i nawilżoną, o czym mogłam zapomnieć używając żeli pod prysznic z drogerii. Kostka tego mydła jest bardzo wydajna i starcza na kilka miesięcy.
OCZYSZCZANIE
Do głębszego oczyszczania nadal sięgam po domowej roboty peelingi. Od grudnia wciąż używam cudownie pachnącego peelingu piernikowego (to chyba mój najlepszy przepis, znajdziecie go TU. ). Latem bardziej preferuję peeling kokosowo- limonkowy (skórka z limonki+ wiórki kokosowe+ olej kokosowy) lub lawendowy (kwiaty lawendy+ sól+ wybrany olej+ olejek lawendowy). To niesamowite, ile można ciekawych zapachów i kolorów stworzyć za dosłownie grosze, i jak to wszystko fajnie wpływa na skórę. Kto tego jeszcze nie spróbował- niech nie czeka!
NAWILŻANIE
W celu porządnego natłuszczenia nadal sięgam po olej kokosowy lub masło shea. Świetnie się do tego sprawdzają i przenigdy nie wymienię ich na badziewne balsamy, które nie potrafią poradzić sobie z suchą skórą. Od stycznia korzystam także z własnoręcznie wykonanego masełka cynamonowego (TU znajdziecie przepis) i nic więcej mojej skórze nie potrzeba.
ANTYPERSPIRANT
Tu wciąż mam problem. Ciężko trafić mi na w miarę tani, naturalny i rzeczywiście powstrzymujący brzydki zapach antyperspirant. Te naturalne mają kosmiczne ceny. Dlatego zwykle używam swojego antyperspirantu na bazie sody, masła shea i olejku lawendowego na zmianę ze zwykłym. Na zmianę, ponieważ po dłuższym stosowaniu sody pod pachami, reaguję zaczerwienieniem. Jeśli moglibyście polecić mi jakiś fajny, naturalny antyperspirant w rozsądnej cenie, będę bardzo wdzięczna.
Włosy
Jeśli chodzi o włosy- na temat ich pielęgnacji napisałam oddzielny post w listopadzie, dlatego nie będę powtarzać się w tym wpisie, a odsyłam Was do tamtego archiwalnego wpisu tu.
I to by było na tyle w tym temacie. Pisząc ten post, sama przekonałam się jak wiele nowych rzeczy przez ten rok się nauczyłam i jak wiele kosmetyków, które pozytywnie wpływają na stan mojej cery, potrafię stworzyć. A przede wszystkim- widzę jak skóra odwdzięcza mi się za wybór naturalnej, minimalistycznej drogi i prostotę. Bo tak naprawdę niewiele jej potrzeba do szczęścia.
____________
A Wy? Sięgacie po naturalne kosmetyki czy może ten temat jest Wam obcy? Wybieracie minimalizm czy wolicie fundować skórze więcej?
Zastrzeliłaś mnie tym własnoręcznie wykonanym tuszem do rzęs, po prostu zastrzeliłaś, jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńOd kilku już lat, jako antyperspirant stosuję papkę z sody oczyszczonej z wodą utlenioną, jest rewelacyjny, nie ma mowy o przykrym zapachu. Bardzo fajnie też sprawdza się naturalny ałun. Ja używam tego w proszku, jednak i w kamieniu dobrze się sprawdza :)
Pozdrawiam , Agness :)
Bardzo fajnie się nim maluje, dlatego polecam przepis :) Moje paszki są niestety trochę za wrażliwe na sodę, a ałun to aluminium, dlatego nie stosuję. Pozdrawiam!
UsuńPowiem ci, że z antyperspirantami i w ogóle dezodorantami mam problem. Trudno znaleźć coś sensownego. Alterra bez soli glinu, ale za to z alkoholem mocno mnie podrażniła. Zwykłe dezodoranty mają kiepski skład. Sam ałun to też sole glinu. Ogólnie używam zwykłego dezodorantu na zmianę z ałunem, a czasem też daję odpocząć pachom.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w tej kwestii nie jest łatwo, zwłaszcza jak się jest wrażliwcem i alkohol i soda odpadają...
UsuńNooo... A tak się napaliłam na tę Alterrę.
UsuńOj muszę skukać przepis na tusz - bardzo jestem go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńŻółtko jajka łączysz ze sproszkowaną jedną tabletką węgla aktywnego (kupisz w aptece) i dodajesz 3 krople olejku eterycznego lawendowego. Mieszasz i masz gotowy tusz :)
UsuńZrobiłaś własny tusz do rzęs - jestem pod wrażeniem. A tak to naprawdę cię podziwiam, że tak sama tworzysz kosmetyki :-)
OdpowiedzUsuńAkurat przy tuszu korzystałam z przepisu Ewy z Zielonego Zagonka, więc jej należą się brawa :) Miło mi :)
UsuńNaturalne kosmetyki to najlepszy wybór :) Widać to po Tobie. Jesteś piękna, a włosy masz cudowne! <3
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo mi miło :* Dziękuję!
UsuńDla nas te wszystkie kosmetyki robione ręcznie to czarna magia i trochę trudne do ogarnięcia ale wierzymy, że jak się człowiek zmobilizuje to jest się wstanie wszystko zrobić. :-) Może kiedyś i nam się uda :-D szczególnie ten tonik różany nas zainteresował :-)
OdpowiedzUsuńTo łatwiejsze niż się Wam wydaje :) Na blogu już macie sporo przepisów na banalnie proste peelingi, toniki czy masełka do ciała, więc od tego polecam zacząć przygodę z robieniem kosmetyków. A przepis na tonik różany pojawi się na blogu bliżej sezonu na róże, czyli pewnie na przełomie wiosny i lata :)
UsuńZ mężem używamy już od prawie roku antyperspirant domowej roboty, czyli soda + mąka ziemniaczana + olej kokosowy + olejki eteryczne. polecamy
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa toniku różanego, jak go robisz?
Używam takiego tylko bez mąki, ale muszę z nim uważać, nie za często, bo lubi mnie podrażnić. Przepis na tonik różany i inne różane kosmetyki pojawi się na blogu bliżej sezonu różanego, na przełomie wiosny i lata.
UsuńTutaj ta mąka moze okazać sie kluczowa, bo jest jej w przepisie znacznie wiecej, czyli jedna czesc sody na 3 czesci maki ziemniaczanej. Wyobrażam sobie ze sama soda moze podrazniac...Warto spróbować:)
UsuńCzekam na przepisy:)
W takim razie spróbuję Twojej wersji z mąką, może rzeczywiście będzie to wersja idealna :) Dziękuję!
UsuńJa już od paru ładnych lat stosuję kosmetyki robione w domu, przede wszystkim z produktów znajdujących się w kuchni. Widzę bardzo dużą zmianę w kondycji mojej skóry, włosów i paznokci. Przede wszystkim używam oleju kokosowego, arganowego oraz do niektórych peelingów nawet rzepakowego. Do peelingów używam kawy, soli oraz cukru (jestem dość gruboskórna więc nic z tych rzeczy mnie nie podrażnia). Robię nawet peeling skóry głowy, świetnie pobudza mikrokrążenie i włosy lepiej rosną. Do maseczek używam spiruliny oraz kurkumy. Myślę, że warto zadać sobie trochę trudu i wymieszać niektóre rzeczy, niż sięgać po pierwszy lepszy kosmetyk z półki sklepowej. Jeśli do tego dodać jeszcze dość dobre dożywania, to efekt murowany.
OdpowiedzUsuńWow! Nawet nie sądziłam, że tak działasz w tej dziedzinie! Brawo! Tusz domowej roboty to musi mistrzostwo! Jeszcze raz gratuluję takiej zmiany, czuć ile serca i pracy w to wkładasz:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję! :)
UsuńU mnie to wygląda tak, że część kosmetyków przygotowuję sama, a część nadal kupuję. Staram się jednak zwracać większą uwagę na skład danego produktu, aby nie fundować skórze masy chemii.
OdpowiedzUsuń