W dzisiejszym poście kontynuacja gemmoterapii w praktyce, czyli przepis na syrop z młodych pączków sosnowych. Ci, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z domowym syropem z sosny, zapewne wiedzą już jaki to skarb, a tych, którzy o nim nie słyszeli i nie próbowali- zapraszam do lektury :)
Moje pierwsze zetknięcie z tym syropem miało miejsce w dzieciństwie. Nie smakował mi, ale godziłam się z braniem go, bo zawsze pomagał. Nie wiem jak to się stało, ale na wiele lat był zapomniany aż babcia postanowiła na nowo wybrać się do lasu i nazbierać sosnowych pączków. Od tamtej pory robi to regularnie, bo już ciężko wyobrazić sobie nie posiadanie go w domu :) Dziś kiedy jestem dorosła, lubię ten charakterystyczny smak brązowego syropu i w sezonie przeziębieniowym nie trzeba mnie namawiać do jego brania. Odkąd mam go pod ręką przez ponad rok zdarzyły mi się 2 dni bólu gardła. Zero kataru, zero kaszlu i dobre samopoczucie. Chcecie receptę na dobrą odporność? Macie ją poniżej :)
Syrop z pączków sosnowych
Do wykonania syropu potrzebujemy:
- młode pędy sosny
- cukier
- wyparzony słoik
JAK ZBIERAĆ PĄKI
Po sosnę najlepiej wybrać się do lasu z dala od dróg, fabryk czy domów. Zbierając pączki należy pamiętać o kilku zasadach postępowania, tak by nie uszkodzić drzewa. Pędy należy odciąć nożem lub sekatorem i nie należy ścinać więcej niż kilka pędów z jednej sosny. Zawsze należy ścinać pędy boczne nigdy szczytowe. Najlepiej wybrać te, które są lepkie od żywicy. Zebrane pędy należy zachować do papierowej torby, nie radzę używać do ich przenoszenia foliowych reklamówek. Ile zebrać pędów? No cóż, z takiego słoika jaki macie powyżej wyjdzie około 1/3 szklanki syropu, więc niewiele. Jeśli chce się mieć na jesień i zimę choć pół litra syropu to trzeba przygotować z 6 słoików, więc tych pędów trzeba trochę nazbierać.
PRZYGOTOWANIE
Kiedy mamy już wszystko pod ręką, pędy wkładamy do wyparzonego suchego słoika i układamy je warstwami, czyli jedna warstwa pędów, dociskamy ją łyżką i sypiemy ze 2 łyżki cukru i tak na zmianę. Nie powiem Wam ile użyć cukru, u mnie w domu zawsze robi się to na oko. Oprócz pączków, do słoika możemy dorzucić sosnowe igły. Kiedy zapełnimy cały słoik, jeszcze raz dociskamy w nim wszystko, zakręcamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na co najmniej 4 tygodni. Słoikiem należy codziennie potrząsać. Po tym czasie lub gdy zobaczymy, że sosna puściła soki, dociskamy pędy przez gazę i przelewamy gotowy syrop do czystego słoiczka. Wystarczy go dobrze zakręcić i wynieść do piwnicy, żeby miał chłodno. Nie polecam pasteryzacji że względu na zbyt dużą stratę wartości odżywczych.
W internecie jest mnóstwo przepisów na ten syrop i różnią się nieco. Jedni myją pączki, inni ściągają z nich brązową osłonkę, jeszcze inni drobno je kroją. Myślę, że każdy z tych przepisów jest dobry, skoro wszystkim wychodzi ten sam syrop :)
WAŻNOŚĆ
Przyjmuje się, że taki syrop jest ważny pół roku, mój wytrzymał już ponad rok, dlatego w kwestii ważności radzę zwyczajną obserwację. Jeżeli syrop nie zmienił barwy, nie ma na nim żadnej pleśni ani nie czujecie dziwnego zapachu- możecie go śmiało spożywać.
STOSOWANIE
Jeśli chodzi o stosowanie- przy chorobie polecam 3 łyżki dziennie, a jeśli czujemy, że coś nas bierze lub ktoś z domowników jest chory to warto profilaktycznie spożywać po łyżce syropu na dzień. Zazwyczaj nie spożywam syropu dłużej niż tydzień. Jeżeli przyjmujecie leki, np. antybiotyki, warto skonsultować z lekarzem ewentualne wzmacnianie sosnowym syropem.
Po wstępie już wiecie, że syrop wzmacnia odporność. Co więcej, działa oczyszczająco na organizm. Ma również działanie antybakteryjnie, odkażające i napotne, stąd jest polecany na chrypkę, przeziębienia, grypę. Działa wykrztuśnie, dlatego warto o nim pamiętać przy chorobach układu oddechowego, takich jak zapalenie oskrzeli czy płuc. Syrop zawiera również sporo witaminy C.
CO JEŚLI NIE CUKIER?
Sama nie jestem zwolenniczką cukru i nie spożywam go, z wyjątkiem 2-3 razy do roku kiedy sięgam po ten właśnie syrop. Nie powiem Wam czy pączki zalane miodem również puściłyby soki, bo jeszcze tego nie sprawdzałam. Jeśli jednak nie zamierzacie dawać cukru to możecie zrobić z uzbieranych pączków gliceryt, czyli zwyczajnie zalać je gliceryną i spirytusem.
Słyszeliście o tym syropie lub kiedykolwiek go stosowaliście? :)
Przydałby mi się na gardłowe problemy:)
OdpowiedzUsuńPani pomyliła nazwę robi strop z pędów sosny a pisze o pączkach,to całkiem inny przepis pozdrawiam
UsuńSzukam przepisu na syrop z pączków sosny
UsuńSłyszałam o rewelacyjnym działaniu sosny! :-)
OdpowiedzUsuńHmmm... nigdy nie miałam takiego ręcznej roboty, a szkoda!
OdpowiedzUsuńTo może warto wybrać się do lasu i zrobić swój własny syrop? :)
UsuńMa naprawdę doskonałe właściwości. Sama już wcześniej o nim słyszałam, ale nigdy jeszcze samodzielnie go nie przygotowałam. Twój wpis mnie dzisiaj zainspirował i z pewnością wkrótce powstanie mój syrop :)
OdpowiedzUsuńRób póki są pączki :)
UsuńTaki syrop to coś dla mnie i mojej rodziny! Dziękuję za przepis, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałyśmy już o tym syropie ale jakoś nie zebrałyśmy się aby go zrobić ;)
OdpowiedzUsuńNo to chyba muszę wybrać się do lasu :)
OdpowiedzUsuńPolecam póki jest pogoda :)
UsuńSłyszałam o tym syropie dużo dobrego. Dzięki Tobie w tym roku się skuszę i zrobię go po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńO takim syropie nie słyszałam, za to w mojej rodzinie hitem na przeziębienia i sprawy gardłowe jest syrop z cebuli ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam ten syrop i to był mój koszmar z dzieciństwa :D Ale fakt, był pomocny i radził sobie równie dobrze jak sosnowy. Choć w smaku sosnowy jest o niebo lepszy :)
UsuńDostałam w poprzedni sezonie w komplecie z naleweczką :) Jedno zdrowsze od drugiego :)
OdpowiedzUsuńO nie słyszałam o czymś takim :D
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem uczulona na sosnę, ale ogólnie przyznaje, ze pomysł bardzo ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy jeszcze czegoś takiego nie robiłam, ale jestem tym bardzo zainteresowana. jednak mam pewne pytanie, kiedy należy zbierać pączki sosny?
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz :) Idealny czas to koniec marca do prawie końca kwietnia :)
Usuń