Ziołowy sezon zbliża się wielkimi krokami, co mnie oczywiście bardzo cieszy. W dzisiejszym poście mam zamiar zachęcić Was do kontaktu z przyrodą i do zbierania ziół :)
Ku mojej uciesze zauważam, że zioła powoli zdobywają coraz więcej zwolenników (przynajmniej w blogosferze). Aktualnie furorę robi czystek z ostropestem oraz pokrzywa, ale jest jeszcze sporo innych ziół, o których warto pamiętać. Jeśli nigdy nie mieliście do czynienia z ziołami, to gorąco zachęcam do zapoznania się z nimi, ponieważ jest to pierwsza pomoc przy różnych problemach zdrowotnych, od niestrawności po choroby skórne, przemęczenie, anemię, itd. Co więcej, z ziół można robić domowe toniki do twarzy, olejki, wcierki i inne domowe kosmetyki, które są w 100% naturalne.
Wygodnie jest pójść do sklepu zielarskiego albo zwyczajnie do apteki i kupić paczkę wybranego zioła. Jeśli jednak mam być szczera- uważam, że nie da się porównać ziół kupnych do tych zebranych własnoręcznie. Nie uznaję ziół w gotowych saszetkach, bo tak naprawdę nie mamy pojęcia ile tam rzeczywiście znajduje się tego surowca. Są jeszcze paczki, z których można wysypać (zazwyczaj przemielone) zioła i już nie raz zdarzało mi się w nich znaleźć małe kamyczki, kawałki plastiku lub inne bliżej niezidentyfikowane obiekty. Choć oczywiście jeśli z jakiegoś powodu nie można ich pozbierać samemu, to warto podratować się tym, co znajdziemy w sklepie zielarskim.
Plusy zbierania ziół:
- pewność, że zioła nie były zbierane przy drodze,
- zebrane zioła są darmowe, więc to zawsze jakaś oszczędność,
- pewność, że zioła były prawidłowo suszone i przechowywane,
- kontakt z przyrodą relaksuje i jest miłą odskocznią :),
- poszerzanie wiedzy z zakresu roślin, bo chcąc nie chcąc zbierając zioła natykamy się na inne bliżej nam nieznane rośliny.
Planując ziołowe łowy warto pamiętać o kilku zasadach zbierania ziół:
- zioła zbieramy w miejscach odludnych, z dala od dróg, fabryk, itp.,
- najlepszą porą jest południe i suchy, słoneczny dzień (zioła nie mogą być wilgotne!),
- wszystko, co zerwaliśmy najlepiej umieścić w wiklinowym koszu, ewentualnie w papierowej torbie (foliówki odpadają!),
- przed wyjściem warto pamiętać o ubraniu długich spodni, a po powrocie- o dokładnym przejrzeniu ciała, bo w takich zaroślach łatwo niestety o kleszcze,
- po powrocie od razu wykorzystujemy nasze świeże zioła, natomiast resztę układamy do wysuszenia na szarym papierze w miejscu ciepłym, przewiewnym i z dala od słońca. Kiedy zioła będą już wysuszone, wystarczy zapakować je do słoika (i znów przypominam, że foliówki odpadają!). Będzie z nich można korzystać jeszcze jesienią, zimą i kolejną wiosną :)
I tym postem oficjalnie otwieram długo wyczekiwany sezon zielarski, dlatego w najbliższym czasie spodziewajcie się postów, w których będę pisać o wybranych ziołach :) A co Wy uważacie na ten temat? Zbieraliście kiedyś zioła? Korzystacie z nich czasem?
Kiedyś zbierałam i suszyłam rumianek,ale tam teraz jest droga,więc przestać musiałam i już dawno nic nie zebrałam....
OdpowiedzUsuńNowe budowy to niestety wróg zielarza.
UsuńNigdy nie zbierałam ziół, bo niespecjalnie się znam co jest co ;) Ale to fajny sposób na relaks, no i tanio i z korzyścią dla zdrowia!
OdpowiedzUsuńWłasnoręcznie zebrane zioła dają nam pewność, że mamy to co najlepsze i odpowiednio wysuszone, a do tego ile możemy zaoszczędzić :D
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Dla mnie nie ma nic przyjemniejszego niż wyprawa na łowy i powrót do domu z koszykiem pełnym aromatycznych ziół. Do tego radość z dostrzegania dobrodziejstw natury i cieszenia się chwilą relaksu w towarzystwie promieni słońca. Nie zapominając oczywiście o radości towarzyszącej sięganiu po takie zioła :)
OdpowiedzUsuńZawsze marzył mi się własny ogródek z ziołami :-)
OdpowiedzUsuńMi też :) A niedaleko ogródka jeszcze las i łąka :)
UsuńA ja ostatnio brałam udział w ziołowym nordic walkingu, który prowadziła dziewczyna zajmująca się botaniką i znająca się na ziołach. Okazało się w każdym możliwym skrawku zieleni znajdowała coś do zjedzenia! Mając taką wiedzę docenia się każdy kawałek trawnika ;)
OdpowiedzUsuńWarto mieć tę wiedzę, bo to co oferuje natura korzystnie wpływa na nasze zdrowie :)
UsuńWow! Nigdy nie zbierałam ziół, ale chyba zacznę. :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńNasza Babcia kiedyś z zapałem zbierała zioła, nasza Mama już tylko sporadycznie a my to w ogóle nie mamy takiego zwyczaju ;( Ale to musi być odstresowujące zajęcie :)
OdpowiedzUsuńNiestety, gdzieś ta tradycja powoli zaczęła wymierać, choć od kiedy krążę w blogosferze, trafiłam na kilkunastu pasjonatów ziół, więc chyba jednak nie jest najgorzej ;)
UsuńBardzo się cieszę, że zioła stają się coraz bardziej popularne. Sama zbieram je od niedawna, wcześniej używałam tylko tych kupnych. Masz rację, te zebrane samemu są o wiele lepsze. :)
OdpowiedzUsuńO ziołach chętnie poczytam, ale wizja kleszczy przemawia jednak za tym, aby się udać po zioła do zielarskiego ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że kiedyś zbierałam mamie skrzyp ;) Robiła sobie z niego kąpiele :D
OdpowiedzUsuńCiekawy i wartościowy wpis, korzystajmy z darów natury :)
OdpowiedzUsuńZbieranie ziół to nie tylko frajda, ale też mnóstwo korzyści zdrowotnych dla nas :)
OdpowiedzUsuń