Minimalistyczna naturalna pielęgnacja długich włosów


Od zawsze miałam długie włosy, ale nie zawsze umiałam o nie odpowiednio zadbać. Męczył mnie problem ciągłego przetłuszczania się włosów u nasady, suchych, porozdwajanych końcówek, a czasem i nadmiernego wypadania. Drogeryjne kosmetyki nie pomagały, choć starałam się często używać odżywek i ograniczałam do minimum prostowanie czy suszenie suszarką. Pierwszym krokiem ku zmianie była złota rada koleżanki (pozdrawiam Cię G.!), która doradziła mi olejowanie. Na początku wydawało mi się, że to będzie zbyt czasochłonne, że nic nie da. Wtedy nie interesowała mnie jeszcze naturalna pielęgnacja i nie miałam pojęcia o tym, że główną przyczyną moich problemów były kosmetyki, których producenci zapewniali, że po ich użyciu włosy będą lśniące, jedwabiście gładkie, itd. Olejowanie było początkiem zmian. Potem przyszło zainteresowanie tym, co kryje się w kosmetykach i wyrzucenie odżywek i szamponów ze składem długim na kilometr. A potem zaczęłam działać sama, bazując na tym co kiedyś używały moje babcie. Dzisiaj nie mam takich problemów jak nadmierne przetłuszczanie, suche włosy czy wypadanie i dlatego w mojej głowie zrodził się pomysł na ten post. Zawsze namawiam Was na naturalną pielęgnację skóry i tworzenie w domu własnych kosmetyków, dlatego dzisiaj namawiam na przejście na naturalną i minimalistyczną pielęgnację włosów, a wszystko w kilku prostych krokach.


KROK 1: MYCIE 

Wybór szamponu to ogromnie ważny wybór. Mój problem z przetłuszczającymi się włosami wynikał z używania szamponów z SLSami, które że skalpem obchodzą się dość agresywnie i nadmiernie go wysuszają. Skóra głowy usiłując przywrócić równowagę, produkuje wtedy więcej łoju i problem gotowy. Kiedyś zmuszona byłam myć włosy codziennie. Dziś myję je raz na 3 dni i to w zupełności mi wystarcza. Co więcej, w drogeryjnych szamponach aż roiło się od trudno zmywalnych silikonów, które na początku może i sprawiają, że włosy wyglądają dobrze, ale potem zaczynają je nadmiernie obciążać. Od około półtorej roku używam polecanego w blogosferze szamponu dla dzieci Baby Dream z ubogim składem, bez SLSów i silikonów i jestem bardzo zadowolona. Dzięki dłuższej świeżości włosów u nasady, rzadziej je myję, a to z kolei nie powoduje już takiego przesuszu reszty włosów.


KROK 2: OLEJOWANIE

Moim zdaniem regularne nakładanie oleju na włosy, to najlepsze co możemy zrobić dla swoich długich włosów. Na początku robiłam to rzadko twierdząc, że nie mam czasu, aż w końcu zrozumiałam, że nie tędy droga. Aktualnie idzie mi to bardzo sprawnie: 10 minut i olej jest już na włosach (od wysokości ramion do końcówek), zawijam włosy w kok i i idę spać, a rano myję głowę. Robię to przed każdym myciem głowy, czyli 3 razy w tygodniu. Myślę, że 10 minut wieczorem to naprawdę niewiele, a ta metoda działa najlepiej. Włosy są miękkie w dotyku, lśniące i mocniejsze, a końcówki nie rozdwajają się tak szybko. Odżywki, silikony i inne sztucznizny mogą się schować :) Jeśli miałabym coś polecić, to zdecydowanie olej ze słodkich migdałów- moim zdaniem jest najlepszy. Całkiem nieźle radzi sobie olej kokosowy jednak tu trzeba uważać, żeby nie przesadzić z nakładaniem i nie uzyskać efektu oklapniętych włosów. Dość dobry jest też olej z awokado, ale moim zdaniem używając go trzeba dłużej czekać na efekty . Pamiętajcie, że jakikolwiek olej wybierzecie, to niech będzie nierafinowany, wtedy macie pewność, że są w nim wszystkie cenne składniki.


KROK 3: PŁUKANKA/ MASKA 

Raz na jakiś czas w chwili wolnej można zafundować sobie jeszcze lepszą regenerację. Jedną z nich jest jajeczna maska, którą moja prababcia robiła, gdy tylko zauważała, że włosy nadmiernie jej wypadają. Wiedziała co robi, bo ta maska nie tylko przyśpiesza porost włosów, ale także sprawia, że włosy robią się lśniące i miękkie. Wiem, że ten prosty przepis krąży po blogosferze, ale przypomnę go Wam:
  • 2 żółtka jajka,
  • 3 łyżki oleju rycynowego (może być każdy inny olej),
  • opcjonalnie odrobiny nafty (moja prababcia zawsze ją dodawała)
Wszystko mieszamy i nakładamy na całą długość włosów, a następnie zawijamy włosy w kok, przykrywamy folią i ręcznikiem. Taką maskę warto trzymać na głowie przez minimum pół godziny, a następnie umyć włosy szamponem. 

Innym sposobem na świetną regenerację jest płukanka z siemienia lnianego. To dobra wersja dla tych, którzy chcą uzyskać dobry efekt, ale nie mają czasu na siedzenie z maską na głowie. W tym przypadku wystarczy 1 łyżeczkę siemienia niezmielonego zalać szklanką wrzątku i zostawić na 10 minut. Po tym czasie należy przecedzić napar przez sitko, a nasiona na sitku porządnie rozetrzeć łyżeczką i ponownie wrzucić do naparu. Teraz wystarczy zamieszać i już przecedzić. W szklance zostanie gęsty kleik bez żadnych drobin i właśnie ten kleik należy wylać na włosy na około 5 centymetrów do końcówek (wylanie na głowę może spowodować, że włosy będą wyglądały na nieumyte).


KROK 4: WCIERKA

Wcierka, czyli nic innego jak napar, który wcieram w skórę głowy kiedy tylko wystąpi u mnie jakiś problem. Przy nadmiernie przetłuszczających się włosach robię napar z rumianku (rozjaśnia) lub pokrzywy i tataraku (przyciemnia), przy łupieżu- rumianek, a kiedy lecą włosy z głowy- skrzyp, szyszki chmielu, kozieradka lub rzepa. Choć przyznaję, że już dawno nie miałam takich problemów i od dłuższego czasu nie robię wcierek.


KROK 5: PIELĘGNACJA OD WEWNĄTRZ

Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że to co jemy wpływa na stan naszej cery i włosów. A jednak często zapominamy o tym co jest niezbędne. Podstawą są kwasy tłuszczowe omega 3 (NNKT), które sprawiają, że włosy są mocne i lśniące, a znaleźć je można w siemieniu lnianym, awokado, orzechach. Sprzymierzeńcami porostu są: żelazo (szpinak, burak), siarka (czosnek, rzeżucha) i cynk (orzechy włoskie, pestki dyni). Przy problemach z nadmiernym wypadaniem włosów warto przygotować sobie ziołowe herbatki z pokrzywy, skrzypu polnego oraz pić kleik z siemienia lnianego.




Jak sami widzicie- jest to minimalistyczna pielęgnacja oparta na tanich, łatwo dostępnych produktach. Kiedyś oglądając reklamy szamponów czy innych produktów do pielęgnacji włosów, myślałam, że te piękne włosy są nieosiągalne. Teraz wiem, że do dobrego efektu wystarczy mi prosty szampon, olej i to co mam w kuchni, a te odżywki, serum, silikony i inne rzeczy są po prostu zbędne.

_______________

A jak to jest z Wami? Macie jakieś swoje tajne sposoby na dobrą kondycję włosów? Wybieracie minimalizm i prostotę czy raczej drogeryjne kosmetyki?

19 komentarzy:

  1. U mnie najlepiej sprawdzają się Sylveco i Biolaven, szampony i odżywki. Babydream mnie uczulił. Ogólnie nadal muszę myć włosy co dzień, ale z Sylveco przynajmniej nie drapię się jak wściekła ;) Używałam oleju arganowego na końcówki. Masz przepiękne włosy i jakie długie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alergie to najgorsze paskudztwo, nigdy nie wiadomo co może być w składzie, a co uczuli... Dzięki, rosną jak szalone, a ja jakoś nie mogę ich podciąć :)

      Usuń
  2. Ciekawe sposoby na naturalną pielęgnację. Kiedyś testowałam odżywki z żółtkiem jajka, ale w moim przypadku nie sprawdzały się niestety. Jest kilka pomysłów, które chętnie przetestuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze względu na brak czasu rzadko stosowałam naturalne specyfiki do pielęgnacji włosów. Myślę, że czas to zmienić, bo z roku na rok kondycja włosów jest coraz gorsza, a dodatkowe kosmetyki właściwie nie poprawiają tego stanu rzeczy. Dziękuję za cenne wskazówki, pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zmieniać stare nawyki kiedy jest coraz gorzej. Trzymam kciuki za poprawę i mam nadzieję, że przydadzą Ci się te pomysły :)

      Usuń
  4. Nigdy nie olejowałam włosów, nie nakładam masek, ani nic nie wcieram. Jedynie co to szampon i odżywka, widzę że moje włosy nie są w najlepszym stanie i nie wiedziałam jak się za nie zabrać. Dzięki za ten wpis. Jutro lecę do Rossmana po szampon i muszę pomyśleć o olejkach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety, rety, ależ zaszczyty.:D W kwestii włosów mam same bajkowe skojarzenia-> Ty przesiadujesz w najwyższej komnacie, w najwyższej wieży, więc stanę pod Twą okiennicą i zawołam "Roszpunko, dziewczę moje, spuść,że mi włosy swoje!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasłużone :) Wiedziałam, że jak to przeczytasz to poleci tekst o Roszpunce :D

      Usuń
  6. Musiałybyśmy się przekonać do takich naturalnych produktów jednak mamy wrażenie, że na nasze farbowane włosy bardzo szybko spłukują kolor :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc z własnego doświadczenia nie podpowiem, bo nie farbuję włosów, w każdym razie znam osoby, które farbują henną i olejują włosy i wszystko im się trzyma na głowie :)

      Usuń
  7. Generalnie mój stan włosów się poprawił odkąd porzuciłam chemiczne farby na rzecz ziołowej. Od jakiegoś czasu stosuję szampon Biały jeleń, jakoś mi pasuje ale muszę spróbować wreszcie olejowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też koniecznie muszę spróbować olejowania. Masz piękne włosy. Chciałabym takie mieć <3 :D Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :* No cóż, to wcale nie jest trudne, jak już sama zapewne zauważyłaś. Trzeba tylko systematyczności. Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Muszę przyznać, że moja pielęgnacja jest bardzo podobna do Twojej :) Dziś nie wyobrażam sobie pielęgnacji moich włosów bez olejowania. Ten prosty zabieg naprawdę świetnie wpływa na moje włosy i naprawdę warto poświęcić mu odrobinę czasu. Płukanki czy wcierki to także taki punkt obowiązkowy aczkolwiek płukanki nie pojawiają się przy okazji każdego mycia, ale zwykle raz w tygodniu, a wcierki od czasu do czasu by np. zapobiec wypadaniu włosów. I tutaj oczywiście mój mistrz czyli kozieradka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ciągle o niej słyszę, a nadal nie miałam okazji jej przetestować, bo nie mogę wykończyć szyszek chmielu ;)

      Usuń
  10. Mam niesforne włosy, gęste i kręcone z natury, więc doskonale wiem, co to puszenie i przesuszenie. W lato zdecydowałam się dodatkowo na lekkie sombre i od tej pory jest coraz gorzej. Pojawiły się problemy z rozczesywaniem, a olejowanie mi nie pomaga. Już nie mam pomysłu na ich regenerację. Masz piękne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tego potrzebowałam, bo moje włosy to już powoli żyją własnym życiem ;) Nie dość, że na okres jesień - zima wypada ich coraz więcej, to jeszcze suche, gorzej od siana ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo zainteresowałaś mnie wcierkami ;) Tym bardziej, że co jakiś czas napary robię sobie np. z rumianku ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja od jakiegoś czasu przed myciem stosuję maskę z jogurtu naturalnego wymieszanego z oliwą z oliwek. W szczególności na skórę głowy. Trzy użycia i pożegnałam się z łupieżem, który zafundowały mi kupne kosmetyki :)
    A drogeryjnej odżywki nadal używam, bo skoro kupiłam to szkoda wyrzucać. Ale tą do spłukiwania, ale odżywkę która m.in. zafundowała mi ten łupież wylałam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Naturalnie i zdrowo , Blogger