Pielęgnacyjny minimalizm- roczne podsumowanie
Rok temu wpadłam na pomysł oczyszczenia swojej łazienki z kosmetyków z nieciekawym składem i rozpoczęcia nowej minimalistycznej pielęgnacji. Zużyłam do końca i wyrzuciłam: żel pod prysznic, balsam do ciała, szampon z SLSami i silikonami, odżywkę do włosów, płyn do higieny intymnej z SLSami i PEGami, antyperspirant z aluminium... Postawiłam na bardziej naturalną pielęgnację i chciałam zobaczyć jak będzie. Jeśli jesteście zainteresowani co z tego wyszło- to zapraszam do lektury :)
TWARZ
Mycie- w tym celu raz na jakiś czas korzystam z Aleppo, ale najbardziej lubię przemywać twarz ziołami szczególnie rumiankiem, który odświeża, delikatnie rozjaśnia i wygładza cerę. Polecam wszystkim osobom, które jeszcze tego nie próbowały :) Łyżeczkę zioła zalewamy 1/2 szklanki wrzątku i zostawiamy pod przykryciem na 15 minut. A jeśli nie chce Wam się tego robić codziennie, to warto zrobić szklankę naparu, przelać do wyparzonego słoiczka i wstawić do lodówki. Rumianek mam za darmo z pola, a paczka ziół to koszt około 5 złotych.
Nawilżanie- ile się namęczyłam, by znaleźć coś odpowiedniego do nawilżenia mojej suchej skóry... Aż w końcu dostałam olej arganowy i to wreszcie było to. Świetnie natłuszcza cerę jednocześnie nie zapychając porów. Wystarczą 3- 4 krople raz na kilka dni. Olej arganowy jest dość drogi, ale przez ponad pół roku zużyłam go zaledwie 5 ml, czyli nawilżanie cery przez ten czas kosztowało mnie parę złotych.
Oczyszczanie i regeneracja- maseczka robiona z ćwiartki awokado to świetny naturalny sposób na pozbycie się zaskórników, regenerację skóry, poprawienie jej kolorytu i porządne nawilżenie. Wystarczy tylko utrzeć miąższ widelcem na masełko i nakładać na wilgotną twarz. Jej jednorazowy koszt waha się od ceny awokado- od 50 groszy do 2 złotych.
CIAŁO
Mycie- żel pod prysznic z powodzeniem zastąpiło mi naturalne mydło Aleppo, które po myciu pozostawia skórę gładką i nieprzesuszoną. Jedna kostka starcza mi na około 4 miesiące, więc wychodzi koło 6 złotych na miesiąc. Za żel pod prysznic wychodziło więcej i nie było takiego, który nie wysuszałby mi skóry.
Nawilżanie- drogeryjne balsamy do ciała wymieniłam na olej kokosowy, który nie dość, że ładnie (i naturalnie) pachnie, to o niebo lepiej radzi sobie z suchą skórą. Zapłaciłam dwa razy tyle co za balsam, ale olej okazał się na tyle wydajny, że mam go już praktycznie ponad pół roku, a wykorzystuję do wielu innych rzeczy :)
Oczyszczanie- w celu lepszego efektu stosuję peelingi domowej roboty, które kosztują grosze, a ich zrobienie nie wymaga zbyt wiele czasu. Używam do nich przypraw, owocowych skórek czy kwiatów i nie zamieniłabym ich na żaden drogeryjny peeling.
Antyperspirant- dobrze chroni i jest naturalny, a jego zrobienie zajmuje 2 minuty. Wystarczy łyżka sody oczyszczonej plus niecała łyżka oleju kokosowego i 2- 3 krople olejku eterycznego (w moim przypadku to olejek lawendowy). Jedyny minus jaki do tej pory zauważyłam to zaczerwienienie skóry po dłuższym stosowaniu, ale bez żadnego podrażnienia, swędzenia czy pieczenia. Dlatego polecam go dalej :)
WŁOSY
Mycie- wyrzucić szampon z SLSami i silikonami jest łatwo, ale co dalej? W blogosferze popularny stał się szampon dla dzieci Baby Dream z wyciągiem z rumianku i D- pantenolem z Rossmanna, wypróbowałam i mogę śmiało polecić go dalej. Nie podrażnia, nie przesusza, a włosy po nim są miękkie. Skład też jest ubogi. Kosztuje 6 złotych za 250 ml.
Olejowanie- to dla mnie podstawa pielęgnacji włosów i staram się to robić regularnie minimum 2 razy w tygodniu. Olejowanie naturalnymi olejami pomogło mi nawilżyć włosy, przedłużyć żywotność końcówek i sprawić, że włosy wyglądają zdrowo i są lśniące. W tym celu najczęściej sięgam po olej ze słodkich migdałów lub kokosowy. Oleje zastąpiły mi odżywki do włosów, które kosztowały mnie około 10 złotych miesięcznie. Na oleje wydałam do tej pory 45 złotych i używam ich do dziś od półtora roku (zresztą nie tylko do olejowania włosów).
Płukanka- raz na jakiś czas stosuję płukankę, która ma na celu poprawienie stanu włosów i z powodzeniem zastępuje mi sklepową maskę do włosów. Do tego celu wykorzystuję łyżkę siemienia lnianego zalanego szklanką wrzątku. W powstałym kleiku płuczę włosy i zostawiam je tak na minimum pół godziny, po czym myję włosy jak zazwyczaj. Pozytywny efekt tej płukanki utrzymuje się jeszcze przez dłuższy czas, nawet po kolejnym myciu głowy. Nie wiem ile kosztują maski do włosów z drogerii, w każdym razie koszt 200 g siemienia to około 4 złotych.
Wcierka- stosuję ją czasami jeśli chcę by włosy szybciej rosły. W tym celu wykorzystuję parę szyszek chmielu, które zalewam 1/3 szklanki wrzątku, zaparzam pod przykryciem 15 minut i wcieram w skalp na minimum godzinę przed myciem głowy. Szyszki chmielu mam uzbierane za darmo, w każdym razie paczka ziół kosztuje koło 5 złotych.
Podsumowując- jestem zadowolona ze swojej decyzji i szczerze mówiąc nie mam ochoty na powrót do kosmetyków z drogerii. Sporo się nauczyłam, moje ciało, cera i włosy polubiły naturalną minimalistyczną pielęgnację, więc czego chcieć więcej? :)
A jak Wy dbacie o urodę? Nie wyobrażacie sobie rezygnacji ze zwyczajnych kosmetyków? A może coraz bardziej skłaniacie się ku naturalnej pielęgnacji?
AUTOR:
Martyna
Ja w większości korzystam z kosmetyków naturalnych które tworzę sama
OdpowiedzUsuńJa ostatnio przekonuję się do naturalnych kosmetyków i tych dla dzieci ;) Bardzo lubię maseczki drożdżowe i piling z płatków owsianych:)
OdpowiedzUsuńPeeling z płatków owsianych także należy do moich ulubieńców :)
UsuńU mnie najgorzej jest z szamponami, bo nawet te eko potrafią mnie uczulić. Typowo drogeryjny mam tylko szampon, reszty już nie używam (wywalona).
OdpowiedzUsuńOlejowanie to u mnie podstawa. :-)
OdpowiedzUsuńCzęsto używam naturalnych kosmetyków lub sama robię ziołowe płukanki do włosów :)
OdpowiedzUsuńJa, podobnie zresztą do Ciebie zdecydowanie stawiam na naturalną pielęgnację. Na chwilę obecną potrzebuję już naprawdę niewiele typowo drogeryjnych produktów. Oleje, masła, hydrolaty i zioła zastąpiły mi większość z nich i co najważniejsze radzą sobie zdecydowanie lepiej od drogeryjnych kosmetyków. Skór nie jest już podrażniona, nie pojawiają się reakcje alergiczne, a do tego jest nawilżona, jędrna i pełna blasku. To samo dotyczy włosów i paznokci.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten szampon o którym wspominasz! Kosmetyków bez SLS używam od dawna, ale z szamponem ciągle mam problem. Nie mogę znaleźć dobrego dla moich włosów. W sumie to tanie te "ekokosmetyki" co? ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się- ciężko jest znaleźć idealny dla siebie szampon, mam nadzieję, że polubisz się z BabyDreamem :)
UsuńW sumie tak :) Dopiero jak zabrałam się za pisanie tego posta to doszłam do takiego wniosku :)
Już od dłuższego czasu staram się poszukiwać kosmetyków bez tych wszystkich chemicznych paskud. Ostatnio jestem zachwycona kosmetykami Bania Agafii, na pewno je znasz, bo już dosyć długo o nich słychać na blogach. Dla mnie to od jakiegoś czasu nowość, z której jestem naprawdę bardzo zadowolona. Posiadają certyfikaty i składają się w 98 a nawet 100% z naturalnych składników. Jak na razie jestem zachwycona każdym, który używałam :)
OdpowiedzUsuńaa tam, ja czasem jak włóczę się po blogach, to mimo mojego rzekomego talentu, oko mi bieleje :D
OdpowiedzUsuńco do posta to jestem w szoku, że tak wiele rzeczy w zasadzie można zrobić samemu, niskim kosztem pielęgnując skórę. szczególnie jestem w szoku w stosunku do antyperspirantu! :D
Można, można i warto pójść tą drogą :)
UsuńO, jestem pod wrażeniem! Bardzo minimalistycznie :)
OdpowiedzUsuńJa nie trzymam się minimalizmu, ale nie mam zbyt wielu produktów pielęgnacyjnych :)
OdpowiedzUsuńTo źle, że zrezygnowałaś całkowicie z SLS, bo możesz się nabawić łupieżu. Raz na jakiś czas, przynajmniej raz w miesiącu trzeba dobrze oczyścić skórę głowy.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym, ale powiem Ci, że przez ponad pół roku używania tego szamponu nic takiego się nie wydarzyło.
UsuńSzczerze to nawet nie zastanawiałyśmy się nigdy co tak właściwie i z jakim składem używamy w łazience. Jednak domowy antyperspirant kusi nas już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńSporo się nauczyłaś, a my razem z Tobą i za to Ci dziękujemy. Wszystkie porady, ciekawostki i naturalny sposób pielęgnacji każda z nas może wcielić w życie - wystarczy tylko chcieć! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSporo się nauczyłam, ale jeszcze sporo nauki przede mną :) Dziękuję Beatko i również pozdrawiam :)
UsuńJa równie z poznałam Allepo, ale nie umiem się przekonać do jego specyficznego zapachu... I podobnie jak Ty chwalę sobie bardzo olejki do twarzy :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zapach jest dość specyficzny, ale mi szybko przestał przeszkadzać i moja skóra jest bardzo zadowolona z kontynuacji mycia Aleppo :)
UsuńPatent z rumiankiem bardzo mi się spodobał i chyba go spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńOlejek z awokado fajna sprawa, świetnie sprawdza się także do włosów. Pozostałe sposoby chętnie wypróbuje sama także borykam się z nieustannie przesuszoną skóra, szczególnie dłoni i ciągłymi uczuleniami, może rzeczywiście warto postawić na naturę;)
OdpowiedzUsuńUczulenia to chyba największy powód do rezygnacji z drogeryjnych kosmetyków.
UsuńCiekawie :-)
OdpowiedzUsuńpopieram ! jestem bardzo ZA naturalnymi kosmetykami ;)
OdpowiedzUsuńJa też stopniowo, od jakichś dwóch lat przestawiam się na jak najbardziej naturalną pielęgnację. Podjęłam taką decyzję, bo moja skóra z biegiem lat stawała się coraz bardziej wrażliwa. Ciągle miałam łupież i zaczerwienioną twarz. Teraz wreszcie czuję ulgę. Przemawia też do mnie ostrzeżenie, że przez skórę wchłaniamy do organizmu tak, jakbyśmy to zjadali - chociaż nie, jeszcze gorzej! Nasz układ pokarmowy takie trucizny by odrzucił, a skóra sie nie broni, tylko wchania do środka tę całą chemię. Olej jest naprawdę bardzo ekonomiczny. Pamietam, że kiedy kupowałam swój pierwszy olej różany za 32 zł (jakieś 30 ml chyba), to miałam go chyba z rok...
OdpowiedzUsuńJa tez mam taką tendencję. I zastanawiam się dlaczego dopiero teraz, czyli tak późno skierowałam się w stronę naturalnych metod dbania o siebie. Też się zastanawiam, jak to co wchłaniamy przez skórę wpływa na nasz organizm.
UsuńTak jak staram się na bieżąco w komentarzach pisać używam raczej rzeczy, które można znaleźć w kuchni. Staram się również Was, czyli inne blogerki, podpatrywać i wprowadzać pewne urozmaicenie. Musze powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów. Skóra nabrała blasku i widać, że różni się od tych, które codziennie są przykrywane podkładem i pudrem.
Pozdrawiam.